- Wybór europejskiego powojennego ładu instytucjonalnego nie był kwestią przypadku. Pomni tragicznych doświadczeń z przeszłości, gdy wola większości stawała się tępym narzędziem opresji i prowadziła do niewyobrażalnego bezprawia i zbrodni popełnianych w imię prawa ustawowego, europejski konstytucjonalizm po 1945 r. odnalazł swoje powołanie i kierunek w wyeksponowaniu prawa jako tej siły, dzięki której Europa została odbudowana - pisze w artykule, będącym polemiką do tekstu Witolda Gadomskiego, Kierownik Katedry Prawa Europejskiego i Komparatystki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego dr hab. Tomasz Tadeusz Koncewicz, prof. UG.
Zarówno tekst Witolda Gadomskiego, jak i polemiczny artykuł prof. Tomasza T. Koncewicza odnoszą się do wyroku Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu (TSUE) w sprawie obowiązku uznania małżeństwa osób tej samej płci zawartego w innym państwie członkowskim i transkrypcji aktu takiego związku małżeńskiego.
Profesor zwraca też uwagę na wartości, do których nawiązywał również Prezydent Lech Wałęsa na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Gdańskiego (czytaj tutaj)
- Projekt europejski opierał się i nadal opiera się (nawet jeżeli dzisiejsza generacja Europejczyków o tym zapomina, a pokój europejski i życie bez wojny traktuje za pewnik) na potężnym "nie", które miało wybrzmieć w stolicach europejskich. "Nie" dla demokracji statystycznej i dyktaturze urny wyborczej. Każdorazowo wyłoniona większość musiała przestrzegać pewnych podstawowych reguł gry, które miały być ponadczasowe i znajdować się poza dowolnością zmiany, bo "wygraliśmy wybory". Władza polityczna miała być jednak ograniczona nie tylko od wewnątrz (instytucje, procedury, sądy), ale także od zewnątrz (struktury europejskie), by polityczny wybór na poziomie krajowym już nigdy więcej nie doprowadził do autorytaryzmu i hekatomby w imię unikalności "mojego narodu" - pisze prof. Tomasz T. Koncewicz. - W tym celu europejski konstytucjonalizm został zakorzeniony w symbolicznym "nigdy więcej" i składa się dzisiaj z kilku fundamentalnych zasad. Po pierwsze, konstytucja stanie się konstytucją tylko wtedy, gdy wszyscy poddani jej władzy zaakceptują ją jako najwyższe prawo. Po drugie, obowiązkiem państwa jest przestrzeganie praw konstytucyjnych obywateli, które wyznaczają granice działania każdej władzy. Po trzecie, władza na poziomie krajowym zostaje poddana kontroli z zewnątrz w postaci silnego i niezależnego mechanizmu sądowej kontroli sprawowanej przez TSUE w Luksemburgu (i Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu).
Więcej na wyborcza.pl